28 sierpnia 2011

ZNAK EURO 2012 A POLSKIE EURO 2012


Stowarzyszenie POLSKIE EURO 2012 zostało zarejstrowane 25 sierpnia 2008 roku. Nazwa skrócona stowarzyszenia brzmi POLSKIE EURO 2012. UEFA uzyskała decyzję urzędu patentowego przyznającą prawo ochronne w zakresie znaku "Euro 2012" 20-10-2010, tj. po 2 latach od rejestracji Stowarzyszenia. W międzyczasie nazwa POLSKIE EURO 2012 była używana w powszechnym obiegu, w sferze publicznej. Niezaleznie zatem od wątpliwości prawnych ws. zgodności z prawem decyzji urzędu patentowego dot. znaku towarowego "Euro 2012", zgodnie z art.156, 158 prawa o własności przemysłowej - Prawo ochronne na znak towarowy nie daje uprawnionemu prawa zakazywania używania przez inne osoby w obrocie ich nazw. Zatem Stowarzyszenie jest uprawnione do posługiwania się nazwą i znakiem POLSKIE EURO 2012, oraz udzielać prawa na korzystanie z nazwy i znaku graficznego Stowarzyszenia przez inne podmioty.



Firmy zainteresowane nazwą i znakiem "POLSKIE EURO 2012" mogą zatem zwrócić się do Stowarzyszenia, w celu uzyskania zgody na posługiwanie się tą nazwą i znakiem, w ramach uzgodnionej umowy. Nie stanowi to naruszenia prawa patentowego, a Stowarzyszenie w umowie bierze na siebie pełną odpowiedzialność prawną. Prawo do korzystanie z nazwy i znaku POLSKIE EURO 2012 jest tańsze i daje znaczące korzyści marketingowe w 2012 roku.

kontakt: stowarzyszenie.pe2012@blogspot.com,

18 sierpnia 2011

SERWIS21 18/08/2011 Smoleńska legenda

SMOLEŃSKA LEGENDA


Jesteśmy po publikacji raportu MAK I Komisji Millera. Dzisiaj blisko 16 miesięcy po katastrofie można mieć poczucie wielkiej kompromitacji państwa i „naszego” rządu. Nie znamy w sposób nie budzący wątpliwości przyczyny katastrofy. Owszem wskazano na wiele okoliczności, które przyczyniły się do katastrofy, ale tak naprawdę nie wyjaśniono, co faktycznie stało się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem i dlaczego samolot się rozbił? Pozostajemy wciąż w sferze domysłów bardziej lub mniej uprawdopodobnionych.

ODDZIELNE DOCHODZENIA
Jedną z przyczyn obecnego stanu rzeczy był sposób i podstawa prowadzenia dochodzenia. Należy stwierdzić, iż w tej sprawie jest wiele niejasności, a władze albo nie wiedzą, na jakiej podstawie działają albo cynicznie okłamują opinię publiczną (a może jedno i drugie). Z formalnego punktu widzenia prowadzone były i są kilka oficjalnych śledztw i dochodzeń – rosyjskie MAKu i Prokuratury oraz polskie tj. tzw. Komisji Millera, prokuratury i NIKu. Zatem formalnie polskie organa prowadzą dochodzenia i część osób na tej podstawie skłonna byłaby odrzucić tezę o oddaniu śledztwa Rosjanom. Jednakże po bliższej analizie nie sposób nie zgodzić się z zarzutami kierowanymi pod adresem polskich władz. Zaraz po katastrofie Premier Tusk zgodził się na prowadzenie dochodzenia na podstawie załącznika 13 do konwencji Chicagowskiej. Wprawdzie konwencja dotyczy lotów cywilnych a nie wojskowych, ale wyjaśniano nam, że lot miał charakter cywilny, prywatny, a ponadto konwencja zawiera odpowiednie procedury w zakresie wyjaśnienia katastrof. Gdy podniesiono fakt Porozumienia między Ministerstwem Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej (...) podpisanego dnia 14 grudnia 1993 r.", które stwierdza, że wyjaśnianie katastrof będzie prowadzone wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie, przedstawiciele rządu stwierdzali, że nie dotyczy to tej sprawy a następnie, że brak w tym porozumieniu odpowiednich procedur. Tymczasem jednak jak stwierdził w jednym z pism minister Klich -„Powołanie Komisji (Millera) nastąpiło zgodnie z § 6 ust. 2 rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej z dnia 26 maja 2004 r. w sprawie organizacji oraz zasad funkcjonowania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (...) w związku z artykułem 11 Porozumienia między Ministerstwem Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej (...) podpisanego dnia 14 grudnia 1993 r.". A zatem z jednej strony stwierdza, że porozumienie nie może być stosowane, ale równocześnie powołanie komisji następuje zgodnie z tym porozumieniem, z tym że powołuje się oddzielną komisje zamiast jednej wspólnej. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż pierwsze czynności dochodzeniowe dokonano nie na podstawie załącznika 13 konwencji chicagowskiej, którego stosowanie nie było jeszcze uzgodnione. Trudno nie odnieść wrażenia, że władze państwowe nabijają nas w przysłowiową butelkę.

ODDANE ŚLEDZTWO ROSJANOM?
Konsekwencją przyjęcia takiego działania, było prowadzenie dochodzeń przez kilka różnych organów, w wyniku czego musiały nastąpić trudności w prowadzonych postępowaniach i w zebraniu pełnego materiału dowodowego, zwłaszcza iż ten ma służyć 2 różnym postępowaniom prokuratorskim. Tym samym następowała konieczność powielania dowodów, transferu, niemożność szybkiej konfrontacji dowodów. Siłą rzeczy mogło to spowodować nieporozumienia, opóźnienia, ale także i braki dowodowe w tym czy innym organie dochodzeniowym. W tej sytuacji konieczne stało się podjęcie decyzji ws. miejsca (czyli dysponenta) materiału źródłowego z katastrofy. Skoro katastrofa nastąpiła w Rosji, polski rząd zgodził się na przechowanie tych dowodów przez Federację Rosyjską do końca prowadzenia postępowania sądowego, czyli na czas w sumie nieznany. Tym samym powstała sytuacja, w której strona rosyjska była dysponentem materiału źródłowego, a polska strona mogła być tylko petentem i liczyć jedynie na kopie tegoż materiału. W sprawie tak ważnej jak katastrofa samolotu z prezydentem, wyższą generalizacją i wieloma innymi wysokimi urzędnikami państwowymi – w sposób nonszalancki zgodzono się by przez lata dostęp do materiału źródłowego należał wyłącznie do strony rosyjskiej, która łaskawie zezwoli lub nie na dostęp i badanie tegoż materiału. Trzeba było dużej naiwności by uwierzyć w uczciwość i dobrą wolą strony rosyjskiej w tej sprawie, zwłaszcza, iż nie można było wykluczyć ich winy w tej katastrofie.

ROSYJSKIE UTRUDNIENIA
O postawie Rosjan w sprawie wiele napisano w mediach. Pamiętamy zaoranie już po miesiącu terenu w smoleńsku, wymiany świateł na lotnisku zaraz po katastrofie, wycięcie drzew, brak właściwego zabezpieczenia miejsca katastrofy, trudności stworzone polskich archeologom (którzy dopiero po 6 miesiącach mogli udać się do Smoleńska), niszczenie wraku samolotu. Rosyjscy śledczy nie podjęli wiele czynności dowodowych istotnych dla sprawy. Pozostawiono wiele szczątków na terenie katastrofy, które stały się łupem hien cmentarnych. Nie próbowano zrekonstruować ze szczątków samolotu w hangarze jak to czynią specjaliści z amerykańskiej NTSB, nie badano poszczególnych części samolotu w celu ustalenia ewentualnych usterek, czy też np. pod kątem niewłaściwych elementów wykorzystanych przy remoncie lub naprawie samolotu (pamiętam przypadek, gdy katastrofa lotnicza została spowodowana m.in. wykorzystaniem niewłaściwych śrub mocujących o 1 mm krótszych).
Także w tajemniczy sposób zostało utracone nagranie wideo z wieży w Smoleńsku (Rosjanie stwierdzili w raporcie MAK, że „analiza wykazała brak wideozapisu z powodu skręcenia przewodów pomiędzy kamerą a magnetowidem”). Inny dowód w sprawie rejestrator lotu K3-63 nie został odnaleziony choć ma większe rozmiary niż inne rejestratory i skrzynka ATM i powinien znajdować się w opancerzonym zasobniku pod podłogą w kabinie pasażerskiej. Fakt utrudnień rosyjskich w dochodzeniu potwierdził polski przedstawiciel akredytowany przy MAK płk Edmund Klich, a zatem zarzuty „smoleńskiej opozycji” są uzasadnione.

ROSYJSKA WERSJA WYDARZEŃ
W świetle powyższego wielości organów i różnych brakach dowodowych w tych organach, siłą rzeczy musiały powstać różne wersje wydarzeń katastrofy 10 kwietnia 2010 roku. Dla strony rosyjskiej najważniejszą kwestią okazało się wybielenie własnej odpowiedzialności i przerzucenie jej na stronę polską. Dziwić musi, iż tego nie zrozumiały polskie władze, które zapewniały o dobrej współpracy z Rosją, o wiarygodności strony rosyjskiej, która nie wiedzieć czemu, miałaby ujawniać prawdę. Intencje rosyjskie tymczasem mogliśmy poznać już pierwszego dnia, tj. w dniu katastrofy, gdy fałszywie informowano o 4 próbach lądowaniach polskiego samolotu, która nie została potwierdzona w późniejszym materiale dowodowym. Scenariusz winy pilotów pragnących za wszelką cenę lądować w wyniku presji przełożonych był i jest konsekwentnie przez stronę rosyjska realizowany. W raporcie MAK obraz nieodpowiedzialnych i niedoświadczonych pilotów naciskanych przez pijanego generała Błasika działającego na polecenie Kaczyńskiego został zaprezentowany i sprzedany opinii międzynarodowej. Po publikacji raportu Millera, MAK podtrzymał swoje stwierdzenia wykorzystując niektóre elementy z polskiego raportu, a opinia międzynarodowa usłyszała, że polska komisja potwierdziła rosyjską wersję wydarzeń.

BRAK POLSKIEJ ODPOWIEDZI
Rosyjska wersja wydarzeń mogła przebić się, albowiem polska strona nie próbowała bronić innej wersji. Gorzej w kraju tezy rosyjskie znajdowały posłuch i życzliwych propagandystów, od samego początku. Przykładowo, gdy portal Serwis21 już 10 kwietnia 2010 roku i w dniach następnych zanegował rosyjskie twierdzenia dotyczące okoliczności katastrofy, wskazując na sprzeczności w deklaracjach strony rosyjskiej, został od razu skrytykowany. Dość szybko wylansowana została także teza o naciskach prezydenta na pilotów, a media szukające wyjaśnienia okoliczności przyczyn, katastrofy próbowano dezawuować. Co gorsza w tej kampanii obrony wizerunku rosyjskiej wiarygodności dochodzenia uczestniczyli polscy oficjele z premierem rządu na czele. Dopiero po wielu miesiącach i wobec ewidentnych dowodów rosyjskiego mataczenia rząd zadeklarował inne nastawienie, ale konkretnych działań przeczących rosyjskim kłamstwo nie podjęto. Nie próbowano bronić honoru zmarłych Kapitana Protasiuka, Generała Błasika czy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Polska scena polityczna (PO-PSL-SLD) nie zdobyła się nawet na przegłosowanie symbolicznej uchwały Sejmu w tej kwestii. Wprawdzie raport Komisji Millera wskazuje na niektóre błędy strony rosyjskiej, jednakże w swej treści i wymowie nie był w stanie przekreślić wizerunku nakreślonego przez rosyjski MAK. Gorzej oparto się w dużej mierze na rosyjskich analizach, nie przeprowadzano własnych i w efekcie powtórzono wiele tez MAK-u, czasami tylko je łagodząc.

STRACH PRZED SMOLEŃSKĄ LEGENDĄ
Aby zrozumieć przyczyny, dla których polskie władze nie próbują odkryć prawdy o katastrofie smoleńskiej, o próbach zaciemniania odpowiedzialności, o bierności wobec rosyjskich kłamstw trzeba powrócić do feralnego dnia 10 kwietnia 2011 roku. W katastrofie smoleńskiej zginęło 96 osób – wyższych urzędników państwowych, polityków, generałów, zwykłych ludzi. Były to osoby różnych wyzwań i poglądów politycznych. To mogłoby połączyć siły polityczne w dążeniu do prawdy w tej sprawie. Jednak wśród osób, które zginęły był prezydent RP, brat Jarosława (przywódcy PIS) – Lech Kaczyński. Ta okoliczność spowodowała, iż siłą rzeczy katastrofę utożsamiono przede wszystkim ze śmiercią głównego jej pasażera. Śmierć Kaczyńskiego na nieludzkiej ziemi jak nazywano Rosję, w czasie wizyty w celu uczczenia pomordowanych oficerów w Katyniu, prezydenta, który przeciwstawiał się polityce rosyjskiej nadawała wydarzeniu rangę symbolu, legendy, która siłą rzeczy musiała stać się jedną z nowych podstaw tożsamości Prawa i Sprawiedliwości.
Dla obecnej władzy w Polsce, taki scenariusz był jak z najgorszych filmów, albowiem walka z legendą, z mitem jest walką bezskuteczną, a oznacza, iż PISu Platforma nie zdoła zniszczyć. Imperatywem politycznym dla obecnie rządzących stało się zatem demitologizowanie, uzwyczajnienie tej katastrofy. Stąd pomyje błota na pilotów i na prezydenta publikowane w niektórych mediach, jako odpowiedzialnych za katastrofy. Stąd tak silny opór przed wszelkimi formami upamiętnienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Stąd też tak mierne reakcje polskich oficjeli na rosyjskie kłamstwa i utrudnienia w dochodzeniu.

SMOLEŃSKI MIT UTRWALONY
Konsekwencją jednak tej sytuacji powoli staje się utrwalenie podziału Polski na wrogie obozy, w której każda ma swoją prawdę o katastrofie. Jeżeli sądzono, że uda się mityczny aspekt katastrofy pomniejszyć, to rząd Tuska się wielce pomylił. Paradoksalnie to właśnie kłamstwa i utrudnienia spowodowały, iż legenda, mit smoleński utrwala się z jeszcze większą siłą wśród części społeczeństwa, i to nie po wielu latach (jak zazwyczaj bywa z mitami) ale już dzisiaj. Walka z legendą jest bezskuteczna, a zatem zamiast walczyć z nią, należało ją wykorzystać dla dobra kraju.

Dr Daniel Alain Korona
http://pe2012-dak.blogspot.com/


Kraj

MEDIA KŁAMIĄ I MANIPULUJĄ: TV wmawia nam ze wszędzie jest zagrożenie, jak terroryzm, wojny, wirusy i choroby, katastrofy i krachy ekonomiczne, bezrobocie, brak Boga ewentualnie fałszowanie Jego obrazu, fałszuje historie krajów, wyśmiewa zdrową żywność a reklamuje GMO, ze dzieci sa teraz terroryzowane i trzeba dawać je Państwu na wychowanie, witaminy szkodzą a chemia leczy .. Powodzenia dla maniaków TV... (Facebook, Paula Zawisza Grabska)

PROGNOZA WYBORCZA M.PALADE: W najbardziej prawdopodobnym wariancie rejestracji list przez komitety: Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Polski Jest Najważniejsza, Ruchu Poparcia Palikota, Kongresu Prawicy Janusza Korwin-Mikke (Kongresu Nowej Prawicy), Prawicy Rzeczypospolitej i Polskiej Partii Pracy oraz frekwencji wyborczej nie przekraczającej 44 proc. preferencje wyborcze w pierwszej połowie sierpnia kształtują się następująco:
Platforma Obywatelska 32%
Prawo i Sprawiedliwość 31%
Sojusz Lewicy Demokratycznej 15%
Polskie Stronnictwo Ludowe 9%
Polska jest Najważniejsza 4%
Kongres Nowej Prawicy 3%
Ruch Poparcia Palikota 2%
Prawica Rzeczypospolitej 2%
Polska Partia Pracy 1%

PRZYGOTOWANY DO WŁADZY: W dniu 13 lipca br. „Dziennik. Gazeta prawna” (DGP) opublikował porównanie programów partii politycznych. W DGP napisano: „Na trzy miesiące przed wyborami program PiS jest względnie zwarty, choć ogólnikowy. P0 i SLD mogą przedstawić obszerne fragmenty [swoich programów]. Propozycje PSL to tylko zbiór luźnych myśli, a [program] PJN jest w rozsypce”. I dalej: „Jeśli mielibyśmy dziś rozstrzygać, która z dwóch największych formacji politycznych […] jest lepiej przygotowana na odpowiedzi na dręczące Polaków pytania, wygrywa opozycyjne PiS. […] Rozczarowuje P0. W szykującym się do objęcia władzy po raz kolejny ugrupowaniu uderza nie tylko brak spójnego dokumentu, lecz także brak pomysłów [...]”.

WOJNA Z KIBICAMI: Platforma w 2007 roku obiecywała spokój społeczny. Tymczasem premier Tusk wszczął wojnę z kibicami piłkarskimi pod fałszywym pretekstem wojny z chuliganami. W rzeczywistości represje dotknęły środowisk kibicowskich w związku z publicznym wyrażaniem przez nich niezadowolenia z obecnych rządów. Wojnę władza jednak nie prowadzi tylko słownie, ale stosuje przy tym metody represji karnej. I tak kibice Jagiellonii Białystok skazywano na 500 zł kary za skandowanie „Donald matole twój rząd obalą kibole”. Słowo matoł uznano za obrazę, ale gdy Władysław Bartoszewski użył podobnego sformułowanie w stosunku do dyplomatów z rządów PIS (przypominam – dyplomatołki) wówczas uznawano to za dozwoloną wolność słowa. Teraz zatrzymany został na 3 miesiące Piotr Staruchowicz, autor hasła "Donald matole twój rząd obalą kibole". Kibice się jednak nie poddają - Trwa ogólnopolska akcja "Listy do Białołęki". Kartki do Piotra należy wysyłać na adres: Piotr Staruchowicz, Areszt Śledczy Warszawa Białołęka, ul. Ciupagi 1, 03-016 Warszawa. Na jednym z meczu Zawiszy, na stadionie wisiał napis Sikorski frajerze Powstańcom honoru i godności nie zabierzesz. PZPN zagroził odwołaniem II połowy, kibice zakryli flagami nazwisko, przedstawiciel PZPN zawrócił wychodzących piłkarzy, stadion grzmiał "PRECZ Z KOMUNĄ", w końcu transparent zdjęto. Za PRL-u często przemycaliśmy sztandar Solidarności, nigdy z tego powodu, nie wstrzymano meczu. Z kolei w trakcie meczu Lechii Gdańsk z Cracovią, kibice Lechii gwizdali, kiedy wymieniano nazwisko premiera Donalda Tuska lub gdy pojawiało się zbliżenie jego twarzy na telebimie. W ciągu meczu wielokrotnie skandowano hasło „Donald matole, rząd r... kibole". Pojawił się też transparent z napisem „Nie jesteś, nie byłeś, nie będziesz nigdy kibicem Lechii".


Gospodarka

ELEWARR IDZIE NA DNO: NIK skontrolował centralę Elewarr i cztery jej oddziały za okres od 1.01.2008 r. do 30.06.2010 r. Izba w czerwcowym raporcie oceniła, że sytuacja finansowa spółki Elewarr, której właścicielem jest Agencja Rynku Rolnego, pogorszyła się. Według NIK, firma osiągała zysk, ale głównie dzięki działaniom niezwiązanym bezpośrednio z obrotem zbożem i jego przechowywaniem (rozwiązywanie rezerw księgowych). W toku kontroli NIK zwrócił uwagę, że majątek trwały uległ dekapitalizacji. W wyniku restrukturyzacji zwolniono ponad 100 pracowników. Izba ma też zastrzeżenia do wysokości wynagrodzeń członków zarządu i głównego księgowego. Płace te były ustalone w kwotach przekraczających maksymalną wysokość miesięcznego wynagrodzenia określonego w tzw. ustawie kominowej. Łącznie chodzi o niewłaściwe wydatkowanie kwoty ponad 1,4 mln zł.
Przypomnijmy, że sytuacja spółki uległa pogorszeniu po odwołaniu 23.11.2007 r. w dniu expose premiera Tuska (m.in. o apolityczności i fachowości kadr menedżerskich) prezesa Daniela Alain Korony (bezpartyjnego). Za jego czasów, spółka odnotowała wysokie zyski, zatrudniano pracowników a wynagrodzenia pracownicze były bardzo wysokie. Ponadto planowano dywersyfikację działalności i dalszy rozwój spółki. Na miejsce prezesa Korony mianowano działacza PSL Andrzeja Śmietankę,. Efekt – zwolnienia pracowników, zmniejszenie wynagrodzeń pracowników, zmniejszenie zysku i brak perspektyw rozwojowych.

NĘDZA W POLSCE: Instytut Spraw Socjalnych ujawnił, iż w nędzy w Polsce żyje 2,2 mln Polaków, a 6,5 mln w niedostatku.

17 sierpnia 2011

SMOLEŃSKA LEGENDA

Jesteśmy po publikacji raportu MAK I Komisji Millera. Dzisiaj blisko 16 miesięcy po katastrofie można mieć poczucie wielkiej kompromitacji państwa i „naszego” rządu. Nie znamy w sposób nie budzący wątpliwości przyczyny katastrofy. Owszem wskazano na wiele okoliczności, które przyczyniły się do katastrofy, ale tak naprawdę nie wyjaśniono, co faktycznie stało się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem i dlaczego samolot się rozbił? Pozostajemy wciąż w sferze domysłów bardziej lub mniej uprawdopodobnionych.

ODDZIELNE DOCHODZENIA
Jedną z przyczyn obecnego stanu rzeczy był sposób i podstawa prowadzenia dochodzenia. Należy stwierdzić, iż w tej sprawie jest wiele niejasności, a władze albo nie wiedzą, na jakiej podstawie działają albo cynicznie okłamują opinię publiczną (a może jedno i drugie). Z formalnego punktu widzenia prowadzone były i są kilka oficjalnych śledztw i dochodzeń – rosyjskie MAKu i Prokuratury oraz polskie tj. tzw. Komisji Millera, prokuratury i NIKu. Zatem formalnie polskie organa prowadzą dochodzenia i część osób na tej podstawie skłonna byłaby odrzucić tezę o oddaniu śledztwa Rosjanom. Jednakże po bliższej analizie nie sposób nie zgodzić się z zarzutami kierowanymi pod adresem polskich władz. Zaraz po katastrofie Premier Tusk zgodził się na prowadzenie dochodzenia na podstawie załącznika 13 do konwencji Chicagowskiej. Wprawdzie konwencja dotyczy lotów cywilnych a nie wojskowych, ale wyjaśniano nam, że lot miał charakter cywilny, prywatny, a ponadto konwencja zawiera odpowiednie procedury w zakresie wyjaśnienia katastrof. Gdy podniesiono fakt Porozumienia między Ministerstwem Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej (...) podpisanego dnia 14 grudnia 1993 r.", które stwierdza, że wyjaśnianie katastrof będzie prowadzone wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie, przedstawiciele rządu stwierdzali, że nie dotyczy to tej sprawy a następnie, że brak w tym porozumieniu odpowiednich procedur. Tymczasem jednak jak stwierdził w jednym z pism minister Klich -„Powołanie Komisji (Millera) nastąpiło zgodnie z § 6 ust. 2 rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej z dnia 26 maja 2004 r. w sprawie organizacji oraz zasad funkcjonowania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (...) w związku z artykułem 11 Porozumienia między Ministerstwem Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej (...) podpisanego dnia 14 grudnia 1993 r.". A zatem z jednej strony stwierdza, że porozumienie nie może być stosowane, ale równocześnie powołanie komisji następuje zgodnie z tym porozumieniem, z tym że powołuje się oddzielną komisje zamiast jednej wspólnej. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż pierwsze czynności dochodzeniowe dokonano nie na podstawie załącznika 13 konwencji chicagowskiej, którego stosowanie nie było jeszcze uzgodnione. Trudno nie odnieść wrażenia, że władze państwowe nabijają nas w przysłowiową butelkę.

ODDANE ŚLEDZTWO ROSJANOM?
Konsekwencją przyjęcia takiego działania, było prowadzenie dochodzeń przez kilka różnych organów, w wyniku czego musiały nastąpić trudności w prowadzonych postępowaniach i w zebraniu pełnego materiału dowodowego, zwłaszcza iż ten ma służyć 2 różnym postępowaniom prokuratorskim. Tym samym następowała konieczność powielania dowodów, transferu, niemożność szybkiej konfrontacji dowodów. Siłą rzeczy mogło to spowodować nieporozumienia, opóźnienia, ale także i braki dowodowe w tym czy innym organie dochodzeniowym. W tej sytuacji konieczne stało się podjęcie decyzji ws. miejsca (czyli dysponenta) materiału źródłowego z katastrofy. Skoro katastrofa nastąpiła w Rosji, polski rząd zgodził się na przechowanie tych dowodów przez Federację Rosyjską do końca prowadzenia postępowania sądowego, czyli na czas w sumie nieznany. Tym samym powstała sytuacja, w której strona rosyjska była dysponentem materiału źródłowego, a polska strona mogła być tylko petentem i liczyć jedynie na kopie tegoż materiału. W sprawie tak ważnej jak katastrofa samolotu z prezydentem, wyższą generalizacją i wieloma innymi wysokimi urzędnikami państwowymi – w sposób nonszalancki zgodzono się by przez lata dostęp do materiału źródłowego należał wyłącznie do strony rosyjskiej, która łaskawie zezwoli lub nie na dostęp i badanie tegoż materiału. Trzeba było dużej naiwności by uwierzyć w uczciwość i dobrą wolę strony rosyjskiej w tej sprawie, zwłaszcza, iż nie można było wykluczyć ich winy w tej katastrofie.

ROSYJSKIE UTRUDNIENIA
O postawie Rosjan w sprawie wiele napisano w mediach. Pamiętamy zaoranie już po miesiącu terenu w smoleńsku, wymiany świateł na lotnisku zaraz po katastrofie, wycięcie drzew, brak właściwego zabezpieczenia miejsca katastrofy, trudności stworzone polskim archeologom (którzy dopiero po 6 miesiącach mogli udać się do Smoleńska), niszczenie wraku samolotu. Rosyjscy śledczy nie podjęli wiele czynności dowodowych istotnych dla sprawy. Pozostawiono wiele szczątków na terenie katastrofy, które stały się łupem hien cmentarnych. Nie próbowano zrekonstruować ze szczątków samolotu w hangarze jak to czynią specjaliści z amerykańskiej NTSB, nie badano poszczególnych części samolotu w celu ustalenia ewentualnych usterek, czy też np. pod kątem niewłaściwych elementów wykorzystanych przy remoncie lub naprawie samolotu (pamiętam przypadek, gdy katastrofa lotnicza została spowodowana m.in. wykorzystaniem niewłaściwych śrub mocujących o 1 mm krótszych).
Także w tajemniczy sposób zostało utracone nagranie wideo z wieży w Smoleńsku (Rosjanie stwierdzili w raporcie MAK, że „analiza wykazała brak wideozapisu z powodu skręcenia przewodów pomiędzy kamerą a magnetowidem”). Inny dowód w sprawie rejestrator lotu K3-63 nie został odnaleziony choć ma większe rozmiary niż inne rejestratory i skrzynka ATM i powinien znajdować się w opancerzonym zasobniku pod podłogą w kabinie pasażerskiej. Fakt utrudnień rosyjskich w dochodzeniu potwierdził polski przedstawiciel akredytowany przy MAK płk Edmund Klich, a zatem zarzuty „smoleńskiej opozycji” są uzasadnione.

ROSYJSKA WERSJA WYDARZEŃ
W świetle powyższego wielości organów i różnych brakach dowodowych w tych organach, siłą rzeczy musiały powstać różne wersje wydarzeń katastrofy 10 kwietnia 2010 roku. Dla strony rosyjskiej najważniejszą kwestią okazało się wybielenie własnej odpowiedzialności i przerzucenie jej na stronę polską. Dziwić musi, iż tego nie zrozumiały polskie władze, które zapewniały o dobrej współpracy z Rosją, o wiarygodności strony rosyjskiej, którzy nie wiedzieć czemu, miałaby ujawniać prawdę. Intencje rosyjskie tymczasem mogliśmy poznać już pierwszego dnia, tj. w dniu katastrofy, gdy fałszywie informowano o 4 próbach lądowaniach polskiego samolotu, która nie została potwierdzona w późniejszym materiale dowodowym. Scenariusz winy pilotów pragnących za wszelką cenę lądować w wyniku presji przełożonych był i jest konsekwentnie przez stronę rosyjska realizowany. W raporcie MAK obraz nieodpowiedzialnych i niedoświadczonych pilotów naciskanych przez pijanego generała Błasika działającego na polecenie Kaczyńskiego został zaprezentowany i sprzedany opinii międzynarodowej. Po publikacji raportu Millera, MAK podtrzymał swoje stwierdzenia wykorzystując niektóre elementy z polskiego raportu, a opinia międzynarodowa usłyszała, że polska komisja potwierdziła rosyjską wersję wydarzeń.

BRAK POLSKIEJ ODPOWIEDZI
Rosyjska wersja wydarzeń mogła przebić się, albowiem polska strona nie próbowała bronić innej wersji. Gorzej w kraju tezy rosyjskie znajdowały posłuch i życzliwych propagandystów, od samego początku. Przykładowo, gdy portal Serwis21 już 10 kwietnia 2010 roku i w dniach następnych zanegował rosyjskie twierdzenia dotyczące okoliczności katastrofy, wskazując na sprzeczności w deklaracjach strony rosyjskiej, został od razu skrytykowany. Dość szybko wylansowana została także teza o naciskach prezydenta na pilotów, a media szukające wyjaśnienia okoliczności przyczyn, katastrofy próbowano dezawuować. Co gorsza w tej kampanii obrony wizerunku rosyjskiego, wiarygodności dochodzenia uczestniczyli polscy oficjele z premierem rządu na czele. Dopiero po wielu miesiącach i wobec ewidentnych dowodów rosyjskiego mataczenia rząd zadeklarował inne nastawienie, ale konkretnych działań przeczących rosyjskim kłamstwo nie podjęto. Nie próbowano bronić honoru zmarłych Kapitana Protasiuka, Generała Błasika czy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Polska scena polityczna (PO-PSL-SLD) nie zdobyła się nawet na przegłosowanie symbolicznej uchwały Sejmu w tej kwestii. Wprawdzie raport Komisji Millera wskazuje na niektóre błędy strony rosyjskiej, jednakże w swej treści i wymowie nie był w stanie przekreślić wizerunku nakreślonego przez rosyjski MAK. Gorzej oparto się w dużej mierze na rosyjskich analizach, nie przeprowadzano własnych i w efekcie powtórzono wiele tez MAK-u, czasami je łagodząc.

STRACH PRZED SMOLEŃSKĄ LEGENDĄ
Aby zrozumieć przyczyny, dla których polskie władze nie próbują odkryć prawdy o katastrofie smoleńskiej, o próbach zaciemniania odpowiedzialności, o bierności wobec rosyjskich kłamstw trzeba powrócić do feralnego dnia 10 kwietnia 2011 roku. W katastrofie smoleńskiej zginęło 96 osób – wyższych urzędników państwowych, polityków, generałów, zwykłych ludzi. Były to osoby różnych wyzwań i poglądów politycznych. To mogłoby połączyć siły polityczne w dążeniu do prawdy w tej sprawie. Jednak wśród osób, które zginęły był prezydent RP, brat Jarosława (przywódcy PIS) – Lech Kaczyński. Ta okoliczność spowodowała, iż siłą rzeczy katastrofę utożsamiono przede wszystkim ze śmiercią głównego jej pasażera. Śmierć Kaczyńskiego na nieludzkiej ziemi jak nazywano Rosję, w czasie wizyty w celu uczczenia pomordowanych oficerów w Katyniu, prezydenta, który przeciwstawiał się polityce rosyjskiej nadawała wydarzeniu rangę symbolu, legendy, która siłą rzeczy musiała stać się jedną z nowych podstaw tożsamości Prawa i Sprawiedliwości.
Dla obecnej władzy w Polsce, taki scenariusz był jak z najgorszych filmów, albowiem walka z legendą, z mitem jest walką bezskuteczną, a oznaczało, iż PISu Platforma nie zdoła zniszczyć. Imperatywem politycznym dla obecnie rządzących stało się zatem demitologizowanie, uzwyczajnienie tej katastrofy. Stąd pomyje błota na pilotów i na prezydenta publikowane w niektórych mediach, jako odpowiedzialnych za katastrofy. Stąd tak silny opór przed wszelkimi formami upamiętnienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Stąd też tak mierne reakcje polskich oficjeli na rosyjskie kłamstwa i utrudnienia w dochodzeniu.

SMOLEŃSKI MIT UTRWALONY
Konsekwencją jednak tej sytuacji powoli staje się utrwalenie podziału Polski na wrogie obozy, w której każda ma swoją prawdę o katastrofie. Jeżeli sądzono, że uda się mityczny aspekt katastrofy pomniejszyć, to rząd Tuska się wielce pomylił. Paradoksalnie to właśnie kłamstwa i utrudnienia spowodowały, iż legenda, mit smoleński utrwala się z jeszcze większą siłą wśród części społeczeństwa, i to nie po wielu latach (jak zazwyczaj bywa z mitami) ale już dzisiaj. Walka z legendą jest bezskuteczna, a zatem zamiast walczyć z nią, należało ją wykorzystać dla dobra kraju.

16 sierpnia 2011

SPÓŁDZIELCZOŚĆ MIESZKANIOWA: SKARGA NA DZIAŁANIE SĄDÓW

Toruń 15.08.2011r



Skarżący i powiadamiający

Zaremba Andrzej

ul. Szarych Szeregów 4b/25

87-100 Toruń

oraz inni członkowie spółdzielni

z całej Polski











PAN PREZYDENT RP

PAN PREMIER RP

PAN PROKURATOR RP

PAN MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI RP

PANI RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH

HELSIŃSKA FUNDACJA PRAW CZŁOWIEKA









SKARGA Z POWIADOMIENIEM O UZASADNIONYM PODEJRZENIU ZAMACHU NA PRAWORZĄDNE PAŃSTWO POLSKIE







Powołując się na art. 63 oraz 80 konstytucja w związku z art. 5 oraz 8 konstytucja wnosimy skargę na bezprawne działania Sądów Rzeczpospolitej w tym Sądu Najwyższego prosząc o ochronę Państwa Polskiego poprzez zapewnienie wykonalności ustaw i możliwości realizacji praw zagwarantowanych w konstytucji.

Wnosimy o bezzwłoczne podjęcie działań przez Rzecznika Praw Obywatelskich w związku z pozbawianiem obywateli prawa do sądu zagwarantowanego art. 45 konstytucja oraz równego traktowania zagwarantowanego art. 32 konstytucja poprzez:



Wystąpienie z wnioskiem do Sądu Najwyższego o podjęcie uchwały siedmiu sędziów mającej na celu wyjaśnienie przepisów prawnych art. 9 ustawy zmieniającej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych Dziennik Ustaw z 2007 r. Nr 125 poz. 873 których stosowanie wywołało rozbieżności w orzecznictwie





Wnosimy do Prokuratora Generalnego Rzeczpospolitej o bezzwłoczne podjęcie wszelkich działań do jakich zobowiązuje go art. 2 ustawy o prokuraturze w tym wykorzystanie uprawnień jakie daje mu art. 60 §2. ustawy o Sądzie Najwyższym, w związku z sytuacją opisaną poniżej bowiem liczne wyroki Sądów Okręgowych, Apelacyjnych oraz Sądu Najwyższego skrajnie sprzeczne z prawem Rzeczpospolitej w drastyczny sposób naruszają porządek prawny w państwie w tym także pozbawiają nas NIEZBYWALNEGO prawa do sądu



Żywimy ogromną nadzieję, że do działań tych przyłączy się Pan Prezydent i Pan Premier.







UZASADNIENIE



Z dniem 31 lipca 2007 weszła w życie ustawa z dnia 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw Dziennik Ustaw z 2007 r. Nr 125 poz. 873

Wprowadzono nią między innymi następujące zmiany:



Ustęp 1 art. 83 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przyjął brzmienie



Art. 83. 1. „Walne zgromadzenie spółdzielni mieszkaniowej nie może być zastąpione przez zebranie przedstawicieli, jednakże, jeżeli statut tak stanowi, w przypadku gdy liczba członków spółdzielni mieszkaniowej przekroczy 500, walne zgromadzenie może być podzielone na części. Rada nadzorcza ustala zasady zaliczania członków do poszczególnych części walnego zgromadzenia z tym, że nie można zaliczyć członków uprawnionych do lokali znajdujących się w obrębie jednej nieruchomości do różnych części walnego zgromadzenia.”





Jednocześnie ustawodawca art. 9 ustawy zmieniającej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych zobowiązał spółdzielnie do zmiany statutów by były one zgodne z obowiązującym prawem określając ostateczny termin dokonania tych zmian dzień 30 listopada 2007 roku oraz zgłoszenia tego faktu do Krajowego Rejestru Sądowego nie później niż do dnia 30 grudnia 2007r.

Olbrzymia część spółdzielni mieszkaniowych nie wykonała nakazu ustawowego i nawet po czterech latach od wejścia w życie ustawy działają na starych zasadach, sprzecznych z art. 83 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych zastępując legalny najwyższy organ spółdzielni nie istniejącym z mocy prawa organem Zebraniem Przedstawicieli.

Działając w ten sposób zarządy spółdzielni mają niewątpliwie większe możliwości OKRADANIA SWYCH CZŁONKÓW.

Okradani ze swych praw oraz pieniędzy członkowie spółdzielni zwrócili się po ochronę prawną do Sądów Rzeczpospolitej zaskarżając uchwały podjęte przez nie istniejący w świetle prawa organ, w tym uchwały o udzieleniu absolutorium zarządowi spółdzielni jak również uchwały określające najwyższej sumy zobowiązań, jaką spółdzielnia może zaciągnąć. (Nadmieniam iż chodziło tu o wielomilionowe kwoty pożyczek).



Wiele składów sędziowskich orzekało zgodnie z art. 187 konstytucja uznając organ Zebrań Przedstawicieli za nie istniejący w świetle obowiązującego prawa, ( art.8 3 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w związku z art. 1 ustęp 7 tejże ustawy) ,a zatem nie uprawniony do podejmowania uchwał zastrzeżonych art. 38 ustawy prawo spółdzielcze, do wyłącznej właściwości walnego zgromadzenia.



Przykłady Orzecznictwa wraz z uzasadnieniem załączam:





Sąd Okręgowy w Gdańsku Sygn. akt I C 773/08


Sąd Okręgowy w Gdańsku Sygn. akt I C 895/09

Sąd Okręgowy Warszawa Praga Sygn. akt. IC 727/08

Sąd Okręgowy w Białymstoku Sygn. akt. IC 1100/08

Sąd Okręgowy w Katowicach Sygn. akt. II C 372/09

Sąd Okręgowy w Warszawie Sygn. akt. III C 175/09

Postanowienie SR Warszawa Sygn. akt XII Ns-Rej KRS 17571/09/684

Sąd Apelacyjny Warszawa Sygn. akt. VI A Ca 405/09

Sąd Apelacyjny z Gdańska Sygn. akt. I A Ca 1299/08

Sąd Apelacyjny w Białymstoku Sygn. akt. A Ca 629/08



Są także dwie odrębne opinie prawne na ten temat Biura Analiz Sejmowych które ZAŁĄCZAM:



BAS-WAL 703/08 z dnia 25 marca 2008r dla pana posła Adama Gawędy

BAS-WAL –589/09 z dnia 10 kwietnia 2009r dla pani Poseł Danuty Olejnik



Opierając się na orzecznictwie Sądów Rzeczpospolitej dnia 15 stycznia 2010r Ministerstwo Infrastruktury na swojej stronie internetowej




http://www.mi.gov.pl/2-482be1a920074-1792213-p_1.htm

zamieściło swą opinię w sprawie zastępowania w spółdzielniach mieszkaniowych walnego zgromadzenia zebraniem przedstawicieli.


Treść opinii załączam



Zaczynało być nieciekawie dla osób zarządzających spółdzielniami

Bowiem od kilku lat nie zwoływali walnego zgromadzenia zastępując je organem nieistniejącym z mocy prawa



Ustawa prawo spółdzielcze przewiduje w takim wypadku odpowiedzialność karną stanowiąc:



Art. 267c.

Kto, będąc członkiem organu spółdzielni albo likwidatorem wbrew przepisom ustawy:

4) nie zwołuje walnego zgromadzenia, zebrania przedstawicieli albo zebrań

grup członkowskich poprzedzających zebranie przedstawicieli,

podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.



Art. 267a.

Kto, biorąc udział w tworzeniu spółdzielni lub będąc członkiem jej zarządu lub rady albo likwidatorem, działa na jej szkodę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5 i grzywnie



Pozostała jeszcze kwestia bezprawnie zaciągniętych wielomilionowych pożyczek, kto miałby je spłacać jak członkowie spółdzielni nie zechcą ??



DO TAKIEJ SYTUACJI DOJŚĆ NIE MOGŁO .

Z POMOCĄ ŁAMIĄCYM PRAWO PREZESOM POŚPIESZYŁ SĄD NAJWYŻSZY RZECZPOSPOLITEJ



W swym wyroku z dnia z dnia 8 stycznia 2010 r Sygn. akt IV CSK 310/09 uchyla zaskarżony wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 27 stycznia 2009 r., sygn. akt I ACa 1299/08 a w swym uzasadnieniu wyroku Sąd Najwyższy ogłosił „ciemnym” spółdzielcom swoją interpretację prawa skrajnie sprzeczną z dotychczasowym orzecznictwem.




WYROK WRAZ Z UZASADNIENIEM ZĄŁĄCZAM







Cytuję z uzasadnienia wyroku SN strona 6



Z przepisu tego ani z art. 83 ust. 1 u.s.m. nie wynika natomiast, wbrew stanowisku Sądu Apelacyjnego, że z dniem 1 stycznia 2008 r. zebranie przedstawicieli pozwanej Spółdzielni przestało istnieć jako jej organ. Takie stanowisko pozostaje w wyraźnej sprzeczności z art. 9 ust. 2 zm. u.s.m. Lege non distinguente przepis ten dotyczy zarówno sytuacji, gdy po dniu 1 stycznia 2008 r. trwało postępowanie przed sądem rejestrowym, jak też sytuacji, która miała miejsce w stanie faktycznym niniejszej sprawy i polegała na podjęciu przez zebranie przedstawicieli uchwały odmawiającej zmiany statutu.”



Przeanalizujmy więc treść art. prawa



Art. 83 Ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych brzmi



Art. 83. 1. Walne zgromadzenie spółdzielni mieszkaniowej nie może być zastąpione przez zebranie przedstawicieli, jednakże, jeżeli statut tak stanowi, w przypadku gdy liczba członków spółdzielni mieszkaniowej przekroczy 500, walne zgromadzenie może być podzielone na części. Rada nadzorcza ustala zasady zaliczania członków do poszczególnych części walnego zgromadzenia z tym, że nie można zaliczyć członków uprawnionych do lokali znajdujących się w obrębie jednej nieruchomości do różnych części walnego zgromadzenia



Natomiast art. 9 ustawy zmieniającej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych stanowi



Art. 9. 1. Spółdzielnie istniejące w dniu wejścia w życie niniejszej ustawy dokonują zmian swoich statutów nie później niż do dnia 30 listopada 2007 r. Zgłoszenia do Krajowego Rejestru Sądowego tych zmian spółdzielnie dokonują w ciągu 30 dni od dnia podjęcia uchwały, nie później niż do dnia 30 grudnia 2007 r., stosownie do wymagań niniejszej ustawy i w trybie przewidzianym w ustawie z dnia 16 września 1982 r. - Prawo spółdzielcze.

2. Do czasu zarejestrowania zmian statutów postanowienia dotychczasowych statutów regulujące funkcjonowanie zebrania przedstawicieli pozostają w mocy.





Czyżby Zdaniem Sądu Najwyższego ustawodawca mimo iż




ustawa prawo spółdzielcze stanowi






Art. 2 Spółdzielnia prowadzi działalność na podstawie niniejszej ustawy, innych ustaw oraz zarejestrowanego statutu.



Kodeks cywilny stanowi



Art. 38. Osoba prawna działa przez swoje organy w sposób przewidziany w ustawie i w opartym na niej statucie.




Konstytucja stanowi



Art. 83. Każdy ma obowiązek przestrzegania prawa Rzeczypospolitej Polskiej



przewidział fakt że spółdzielnie i tak nie wykonają nakazu ustawowego i w nagrodę dla tych „dzielnych” uchwalił ust 2 art. 9 ustawy zmieniającej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych, by mogli na starych wygodniejszych zasadach nadal okradać swych członków.??????!!!!!!



Tą niesamowitą interpretację SN odważę się nazwać herezją prawną, bowiem dla każdego jest oczywistym, że dwa ustępy jednego artykułu prawa, nie można interpretować inaczej jak tylko jako spójną całość, a ustępy w jednym artykule prawa wzajemnie się uzupełniają. Dla każdego obywatela Polski czytającego ten artykuł. prawa jest rzeczą oczywistą, że ustawodawca zezwolił na funkcjonowanie Zebrań Przedstawicieli po 30 grudnia 2007r wyłącznie tym spółdzielniom które w terminie określonym w ust 1 art. 9 tej ustawy dokonały zmian w statucie i zgłosiły je do KRS.

Trudno tu jednakże mówić o pomyłce sądu, bowiem Sąd Najwyższy orzekał w składzie trzyosobowym sędziów o najwyższych kwalifikacjach zawodowych i doświadczeniu, a sędzia sprawozdawca to autorytet w skali kraju – profesor prawa - ekspert prawa spółdzielczego. OBECNIE PRACUJĄCY NAD NOWYM KSZTAŁTEM USTAWY O SPÓŁDZIELNIACH MIESZKANIOWYCH



Mimo, iż Sąd Najwyższy nie uzasadnił nawet swojego twierdzenia o legalności zebrań przedstawicieli, znalazł swoich naśladowców.





ZAŁĄCZAM wyroki z uzasadnieniem Sądów



Sąd Apelacyjny w Gdańsku sygn. akt. I A Ca 219/10


Sąd Apelacyjny w Poznaniu sygn.akt.I A Ca 314/10






Po jakimś czasie linia orzecznictwa Sądów się zmieniła



DOWÓD wyroki wraz z uzasadnieniem załączam



Sąd Apelacyjny w Warszawie sygn. akt VI ACa 1000/10

Sąd Apelacyjny w Warszawie sygn. akt. VI ACa 338/10



Pojawiła się też nowa opinia prawna Biura Analiz Sejmowych BAS-WAL 974/10 z dnia 17 czerwca 2010r sporządzona na potrzeby pana posła Pawła Poncyliusza w której BAS nie podziela stanowiska Sądu Najwyższego Sygn. akt IV CSK 310/09 z dnia 8 stycznia 2010r w sprawie legalności działań Zebrań Przedstawicieli.



ZAŁĄCZAM opinię BAS-WAL 974/10 z dnia 17 czerwca 2011r



W uzasadnieniu swego postanowienia Wa XIII Ns Rej KRS 15675/11/224 z dnia 03.06.2011 r Sędzia SR Dariusz Dąbrowski pisze cytuję:



„Sądowi znany jest pogląd zaprezentowany w orzeczeniu z dnia 8.01.2010roku wydanym w sprawie IV CSK (publ. LEX nr577515), ale nie stanowi on wykładni powszechnie obowiązującej a sąd orzekający w tej sprawie nie podziela poglądu tam wyrażonego”



ZAŁĄCZAM Postanowienie z uzasadnieniem Sądu Rejonowego dla miasta Warszawy XIII Wydział Gospodarczy . KRS sygn. akt. Wa XIII Ns Rej KRS 15675/11/224



Natomiast odmiennie orzekają sądy:



ZAŁĄCZAM wyroki z uzasadnieniem

Sąd Apelacyjny w Warszawie syg.akt. I ACa 783/10

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie syg. akt. I ACa 85/11





W związku z powyższym nasuwa się pytanie. Jak w identycznych sytuacjach w oparciu o te same normy prawne powstają tak skrajne sprzeczne ze sobą wyroki Sądów.



Dnia 3 czerwca 2011r Sąd Najwyższy swym postanowieniem syg. akt. I CSK 729/10 odmawia przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania.




Według Sądu Najwyższego w niniejszej sprawie WOBEC TAK SPRZECZNEGO ZE SOBĄ ORZECZNICTWA NIE MA POTRZEBY WYKŁADNI PRZEPISÓW PRAWNYCH.



A WIEC MOŻNA ORZEKAĆ JAK DO TEJ PORY CZYLI JAK SIĘ CHCE



ZAŁĄCZAM postanowienie SN syg.akt . I CSK 729/10



Na czym opierały się Sądy ferując wyroki??, Jak widać nie zawsze na ustawach i konstytucji, czasami przepisy ustaw zastępowano pokrętną interpretacją prawa. Źródłem prawa w Rzeczpospolitej zgodnie z art. 87 konstytucji nie jest Sąd i stanowić go na użytek sprawy nie może. Zgodnie z art. 187 winien być o zawisły od ustaw i konstytucji.



W związku z zaistniałą sytuacją jaką nam spółdzielcom zafundowała władza sądownicza doszło poprzez ZASTRASZENIE do pozbawienia wielomilionowej rzeszy spółdzielców prawa do sądu.

Bowiem, czyż można mówić o możliwości realizowania niezbywalnego prawa do sądu określonego w art. 45 konstytucji, w sytuacji w której wymiar sprawiedliwości sprawowany przez Państwo Polskie orzeka w identycznych sytuacjach w sposób skrajnie odmienny ze sobą ????



Wyrok SN z dnia 9 lipca 2002 r, sygn. III RN 132/2001:

„Nie do pogodzenia z konstytucyjną zasadą państwa prawnego jest rozstrzygnięcie skrajnie odbiegające od innych orzeczeń wydanych w analogicznych stanach faktycznych i prawnych”



Kto z pokrzywdzonych widząc takie orzecznictwo, mając świadomość, że procesy cywilne są bardzo kosztowne (koszty sądowe i zastępstwa procesowego), odważy się domagać się od państwa ochrony prawnej. Wszak koszty postępowania sądowego mogą doprowadzić do ruiny finansowej bądź nawet zagłady biologicznej niejednego z ubogich spółdzielców.



Czy polityką tego państwa jest pozbawianie w ten sposób obywateli prawa do Sądu.???

Wyrokami Sądów Rzeczpospolita, wbrew art. 31 konstytucja, pozbawia spółdzielców prawa zagwarantowanego art. 58 konstytucja do wolności zrzeszania się. Zakazuje się spółdzielcom zrzeszania się na walnych zgromadzeniach, w zamian oferuje się Zebrania Przedstawicieli mimo iż art.58 konstytucja stanowi „zakazane są zrzeszenia, których cel lub działalność są sprzeczne z Konstytucją lub ustawą”. Niewątpliwie takim zakazanym zrzeszeniem się jest Zebranie Przedstawicieli o czym przesądza art. 83 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w związku z art. 1 ust 7 tejże ustawy stanowiąc „Walne Zgromadzenie nie może być zastąpione przez Zebranie Przedstawicieli............”.

Sądy Rzeczpospolitej wbrew art. 31 konstytucja zastraszając swym orzecznictwem, zmuszają rzesze spółdzielców wbrew art. 83 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych do zastąpienia Walnych Zgromadzeń Zebraniami Przedstawicieli, a w związku z tym do rezygnacji z uprawnień do bezpośredniego wpływu na zarządzanie majątkiem spółdzielni który zgodnie z art. 3 ustawy prawo spółdzielcze jest ich prywatną własnością.

Bezprawnymi wyrokami Sądów Rzeczpospolitej członkowie spółdzielni pozbawiani są możliwości sprawowania jakiejkolwiek kontroli oraz wpływu na sposób zarządzania ich prywatnym mieniem którym na podstawie na podstawie art. 3 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych monopolistycznie zarządza spółdzielnia.

Zarząd ten z woli Sądów a wbrew zapisom art. 8 3 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowychnie podlega praktycznie żadnej kontroli co przyczynia się niejednokrotnie do wielomilionowych nadużyć przez zarządy spółdzielni.



Dlaczego spółdzielcy spółdzielni mieszkaniowych wbrew art. 32 konstytucja są dyskryminowani przez władzę Sądowniczą Rzeczpospolitej która bardzo często działa z pogwałceniem art. 7 konstytucja tj. wbrew prawu i poza jego granicami, a w procesach miast być sądem bezstronnym jest jednocześnie stronniczym sędzią, interwentem ubocznym i adwokatem spółdzielni.??

Prawo do sądu wszędzie postrzegane jest jako jeden z głównych elementów państwa prawa w jego ujęciu materialnym zakładającym nie tylko istnienie i nienaruszalność podstawowych konstytucyjnych praw obywatelskich ale także możliwość faktycznej jego realizacji.

Zasada prawa do sądu wynika wprost z prawa wewnętrznego jak i zobowiązań międzynarodowych. W przypadku prawa krajowego głównym źródłem tej zasady jest art. konstytucja Rp. a w szczególności jej art. 45 i art. 77 ustęp 2. Natomiast jeśli chodzi o prawo międzynarodowe którego Polska na mocy art. 9 konstytucja zobowiązana jest przestrzegać, to zasadniczą podstawę stanowią tu art. 14 ustęp 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 ratyfikowanego w 1977 oraz art. 6 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i podstawowych wolności z 1950 ratyfikowanej 1992.


Oba te akty jako ratyfikowane umowy międzynarodowe stanowią nie tylko element porządku międzynarodowego ale i części polskiego systemu prawnego (art. 91 konstytucja).

Prawo do sądu gwarantuje art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej z 7.12.2000 r. jako analogiczny do postanowień art. 45 Konstytucji RP..

W państwie prawnym prawo do sądu nie może być rozumiane jedynie pod względem formalnym, jako ogólna dostępność drogi sądowej, lecz i w sensie materialnym, jako możliwość prawnie skutecznej ochrony praw przed organami wymiaru sprawiedliwości.



NIE MOŻNA MÓWIĆ O JAKIMKOLWIEK REALIZOWANIU PRAWA DO SĄDU W SYTUACJI PONAD TRZY LETNIEGO FEROWANIA W CAŁYM KRAJU SKRAJNIE SPRZECZNYCH ZE SOBĄ WYROKÓW SĄDOWYCH W IDENTYCZNYCH STANACH FAKTYCZNYCH I PRAWNYCH



W związku z powyższym powołując się na art. 1 ust 3 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich wskazując na naruszenia praw zagwarantowanych w art. 45 i 32 konstytucji wnosimy :

O zbadanie czy wskutek działania lub zaniechania Sądów obowiązanych do przestrzegania i realizacji tych wolności i praw, nie nastąpiło naruszenie prawa, a także zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej.

Mam nadzieję że Rzecznik Praw obywatelskich zgodnie z art. 8 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich TYM RAZEM podejmie czynności przewidziane w ustawie bowiem zostały naruszone wolności i prawa człowieka i obywatela, w tym zasady równego traktowania



Ponadto wnosimy o bezzwłoczne wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskami do Sądu Najwyższego o podjęcie uchwały siedmiu sędziów mającej na celu wyjaśnienie przepisów prawnych art. 9 ustawy zmieniającej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych Dziennik Ustaw z 2007 r. Nr 125 poz. 873 których stosowanie wywołało rozbieżności w orzecznictwie.

Podjęta uchwała w składzie 7 sędziów SN stanie się zasadą prawną wiążącą orzecznictwo wszystkich składów SN co spowoduje ujednolicenie orzecznictwa w tej sprawie

Uprawnienia o wystąpienie z wnioskiem o podjęcie takiej uchwały przez SN nadaje Rzecznikowi ustawa o Rzeczniku Praw obywatelskich art. 16 ust.2 punkt 4. Ustawowy zapis Rzecznik Praw Obywatelskich „może” nie oznacza bynajmniej że Rzecznik podejmuje działania jeśli zechce. Zwrot „Rzecznik może” oznacza jego kompetencje i uprawnienia przysługujące mu w wykonywania obowiązku jaki nakłada nań ustawa o RPO.




Wnosimy do Prokuratora Generalnego Rzeczpospolitej o podjęcie wszelkich działań do jakich zobowiązuje go art. 2 ustawy o prokuraturze między innymi o wystąpienie zgodnie z uprawnieniami wynikającymi z zapisów art.60 §2. ustawy o Sądzie Najwyższym z wnioskiem o rozstrzygnięcie przedstawionej powyżej kwestii przez ten sąd - w składzie siedmiu sędziów.

Wnosimy też podjęcie innych działań, bowiem liczne wyroki Sądów Okręgowych, Apelacyjnych oraz Sądu Najwyższego. skrajnie sprzeczne z prawem Rzeczpospolitej w drastyczny sposób naruszają porządek prawny w państwie w którym wbrew zapisom art. 87 konstytucja, jedynym źródłem prawa w tym kraju stają się wyroki nieusuwalnych i niezawisłych od konstytucji i ustaw Sądów. Jak podejrzewam jest to bezpośredni zamach na praworządne państwo Polskie które w wyniku takich działań przekształca się w państwo terroru i dyktatury władzy sądowniczej, państwa gdzie jak podejrzewam sprawiedliwość po prostu się kupuje.



Wnosimy o przyłączenie się do działań w obronie praworządności i prawa obywatela do sądu zarówno pana Prezydenta który winien czuwać nad przestrzeganiem zapisów konstytucji i pana Premiera na którego konstytucja nakłada obowiązek zapewnienia wykonywania ustaw w tym zapisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych





W ocenie 3 sędziów zawodowych sędziów Sądu Apelacyjnego z Warszawy syg. akt. I ACa 783/10 z dnia 31 stycznia 2011r termin od 31 lipca do 30 listopada

(4 miesiące) to termin zbyt krótki na wprowadzenie zmian statutu co uniemożliwiło dokonanie tych zmian.

W ocenie tego Sądu zaskarżenie art. 83 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych do TK to jednocześnie okoliczność w której spółdzielnia słusznie nie przestrzegała obowiązującego prawa. Co więcej okoliczność podjęcia uchwał w czasie oczekiwania na wyrok TK ( uznał on jednak za zgodne z konstytucja zaskarżone przepisy) powoduje że podjęte uchwały w okresie „niepewności” przez nieistniejący organ są ważne i obowiązują.







Jakże „przekonywująco” argumentował Sąd Apelacyjny w Rzeszowie

syg. akt. I ACa 85/11 z dnia 14 kwietnia 2011r cytuję z uzasadnienia wyroku strona 18



„Akceptacja wykładni odmiennej od przeprowadzonej przez Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 8 stycznia 2010r IV CSK 309/10 oznaczałaby że o tak istotnych sprawach jak zmiana statutu spółdzielni, decydowałoby walne zgromadzenie liczące jak w wielu dużych spółdzielniach –

kilka tysięcy członków, a więc organ niezdolny do rzeczowego i konstruktywnego obradowania(por.cyt. już wyżej glosę Małgorzaty Wrzołek –Romańczuk opubl. W Palestrze Nr 3/2010)”



Sąd ten zapomniał że zgodnie z ustawą prawo spółdzielcze od „zawsze” najwyższym organem spółdzielni jest WALNE ZGROMADZENIE ( art. 36) do którego wyłącznej kompetencji należy uchwalanie zmian statutów (art. 38 § 1 pkt 10..) Co więcej w świetle art. 83 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych Walne Zgromadzenie mimo wskazanych przez ten sąd ułomności jest władne zmieniać statut swojej spółdzielni nawet co miesiąc jeśli wykaże taka wolę.



Z poważaniem Andrzej Zaremba

oraz liczna rzesza spółdzielców z całej Polski

15 sierpnia 2011

Modlitwa za Ojczyznę ks. Piotra Skargi

Boże, Rządco i Panie narodów,

z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać,

a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej,

błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna,

chwałę przynosiła Imieniowi Twemu

a syny swe wiodła ku szczęśliwości.



Wszechmogący wieczny Boże,

spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom

i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej,

byśmy jej i ludowi Twemu,

swoich pożytków zapomniawszy,

mogli służyć uczciwie.



Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje,

rządy kraju naszego sprawujące,

by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym

mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować.



Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

2 sierpnia 2011

Będzie referendum w sprawie podwyżek i SPEC-u?

Dziś działacze Prawa i Sprawiedliwości złożyli w stołecznym ratuszu ponad 151 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie podwyżek i prywatyzacji Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Do rozpisania referendum wymagane było zebranie 134 tys. podpisów. Jeszcze w momencie składania podpisów w ratuszu mieszkańcy przynosili kolejne wypełnione formularze. Szef warszawskiego PiS Mariusz Kamiński podziękował wszystkim, którzy włączyli się w akcję zbierania podpisów. „Jest to wielki sukces” - powiedział Kamiński. „Chcę podkreślić, że to pierwsze w historii referendum lokalne w Warszawie i pierwsze chyba w całej Polsce referendum, które odnosi się nie do spraw personalnych, ale do spraw czysto merytorycznych związanych z polityką inwestycyjną i społeczną władz miasta. Oczekujemy, że władze Warszawy, Platforma Obywatelska wyciągną z tego wnioski” - mówił były szef CBA.
Zbigniew Romaszewski podkreślił, że sukces, jakim było zebranie wymaganej liczby podpisów dotyczy kwestii podstawowych, w tym także odbudowy społeczeństwa obywatelskiego. „Żeby mieszkańcy Warszawy poczuwali się do tego, że to oni są właścicielami miasta, że to oni odpowiadają i mają prawo decydować o swoich podstawowych interesach. Atmosfera tego, że nic nie możemy zrobić, bo wszystko się dzieje ponad nami, w jakiś sposób została pokonana” - przekonywał senator PiS i jednocześnie zachęcał do wzięcia udziału referendum.
Prawo i Sprawiedliwość chce, aby referendum odbyło się razem z jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Czy to się uda? Nie wiadomo, gdyż nieznane jest jak dotąd stanowisko władz Warszawy. Aczkolwiek niektóre wypowiedzi prezydent stolicy mogą wskazywać, że będzie ona próbowała uniknąć referendum.

„Z różnych wypowiedzi pani Gronkiewicz-Waltz wynika, że chciałaby się uciec do kruczków prawnych, aby uniemożliwić nam przeprowadzenie tego referendum. To się nie uda” - zapowiedział Mariusz Kamiński. Dodał, że PiS posiada ekspertyzy kilku profesorów prawa, którzy jednoznacznie wykazali, że wszystkie zasady dotyczące przeprowadzenia referendum zostały uszanowane. „Jeśli władze Warszawy ośmielą się na taką arogancję i zlekceważą te 151 tys. podpisów mieszkańców Warszawy, pójdziemy do sądu. Będziemy walczyć w sądzie i wiem, że wygramy” - powiedział Kamiński.
Szef warszawskiego PiS poinformował także, że po złożeniu podpisów dodatkowo zostaną złożone także pisma do Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie zaprzestania dalszych formalnych ruchów związanych ze sprzedażą SPEC-u a także do potencjalnego inwestora, czyli francuskiej Dalkii. Kamiński zaznaczył, że inwestor został wybrany „w sposób nietransparentny, ze złamaniem podstawowych standardów jawności”. Dodał, że wszelkie formalne działania powinny zostać podjęte dopiero po tym, jak w referendum wypowiedzą się na ten temat warszawiacy. „Wola mieszkańców musi być uszanowana” - podkreślił Kamiński.

Podpisy trafiły do weryfikacji przez urzędników ratusza.




http://zoliborskipis.pl/pl/wiadomosci/entry/bedzie-referendum-w-sprawie-podwyzek-i-spec-u.html