9 sierpnia 2017

Wędliny z chemią czy bez. Co wybrać?

Stojąc przed lada w sklepie mięsnym, długo zastanawiam się, która wędlinę wybrać i przeważnie odchodzę z niczym, gdyż czytając etykiety poszczególnych wyrobów zwyczajnie tracę apetyt.

Szynki, balerony, polędwice, boczki, czyli pokaźne kawałki mięsa nafaszerowane są chemią do bólu.. Zastanawiające jest wręcz to, gdzie one biedne to wszystko w sobie pomieściły.  A smakują tak samo.  Są gorzkie, słone, bez wyrazu, ociekające chemia.

Nie zawsze mamy czas, czy możliwość, by samemu upiec mięso, które będzie również idealne do kanapek. Na szczęście zaczynamy mieć pewien wybór. Jeszcze niezbyt duży, ale jednak.

Niektóre firmy wędliniarskie oferują nam wyroby pozbawione większości tych szkodliwych dla naszego zdrowia chemicznych substancji jak: glutaminian mono sodowy, azotyn sodu czy fosforany, zastępując je substancjami naturalnymi.

Pamiętajmy, że wędliny tej samej firmy np. popularne kabanosy sprzedawane na wagę, różnią się od tych w opakowaniach z napisem, ze są wyprodukowane bez konserwantów i polepszaczy smaku.  Te na wagę zazwyczaj zawierają wszystkie chemiczne dodatki.  Różnią się też ceną. Co zdrowsze to niestety droższe.

Bądźmy świadomymi konsumentami, wybierającymi produkty zdrowe - czytajmy etykiety. Pytajmy sprzedawców o skład danej wędliny, która jesteśmy zainteresowani, jeśli takie nie są wystawione przy towarze.  Osobiście nie spotkałam się nigdy z odmowa udzielenia informacji, co najwyżej ze zdziwieniem. Bardziej świadomy konsument zmusi producentów do wytwarzania żywności lepszej, jakości, przede wszystkim zdrowszej żywności.

(Katarzyna Taras)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz